Jest pierwszy września i jako, że zaczął się nowy miesiąc, ja zaczynam prowadzić dokładne zapiski przebiegu terapii.
Ostatnie dni minęły całkiem spokojnie, za dużo nie wychodziłem z domu toteż nie czułem się specjalnie źle. Ale dzisiaj pomimo tego, że cały dzień spędziłem w domu, nie licząc wyjść z psem i do sklepu, miałem napad lęku. Rano wziąłem Rexetin. Siedziałem przed komputerem i nagle ogarnęło mnie jakieś dziwne uczucie, ciężko je nawet opisać. Zacząłem widzieć jak przez mgłę, myślałem najpierw, że to dym ale okazało się, że nie. Zrobiło mi się gorąco i lęk zaczął we mnie narastać więc zerwałem się i pobiegłem do łazienki.
Ochłodziłem się zimną wodą i poszedłem do pokoju po tabletki. Wziąłem afobam i teraz siedzę czekając aż zacznie działać. Czuję jak mi ściska głowę w części czołowej. Mam nadzieję, że to ciśnienie bo jakaś taka pogoda zmienna jest. Ogólnie czuję się jakiś osłabiony i nic mi się nie chce. Najchętniej poszedłbym spać ale nie lubię marnować czasu więc wolę porobić coś pożytecznego na komputerze, np. pograć na Betfar.
Już mi jest lepiej, uspokoiłem się chociaż w głowie wciąż mam to uczucie ściskania i kłucia. Dużo też myślę o dniu dzisiejszym a raczej o tym co jest związane z tym dniem. Kilka lat temu miałbym rozpoczęcie szkoły. Pomimo tego, że uważam, że większość tego co tam nauczają to nieprzydatne nikomu gówno to sam fakt, że te czasy już nie wrócą jest smutny. Prawdę mówiąc jest mi z tym źle jak wspominam czas kiedy byłem zdrowy i miałem mnóstwo energii. Mogłem robić to na co miałem ochotę a teraz siedzę przeważnie zamknięty w czterech ścianach a jak już gdzieś wyjdę to myślę tylko o tym żeby nic mi się nie stało, żebym nie miał ataku albo czegoś gorszego.
Teraz życie pędzi jak szalone a ja nie potrafię mu dotrzymać tempa. Czuję się zagubiony, odizolowany od świata, straciłem pewność siebie, wiarę w swoje możliwości. Zmieniły się moje cele, marzenia stały się bardziej przyziemne i proste. W sumie to mam w tej chwili tak naprawdę jedno marzenie. Wyzdrowieć. Jak to osiągnę, jeśli w ogóle do tego dojdzie to reszta przyjdzie sama. A wiem, że jestem na dobrej drodze bo przede wszystkim bardzo tego chcę dla siebie, dla narzeczonej i dla naszego synka, który wkrótce się urodzi:-)
Ostatnie dni minęły całkiem spokojnie, za dużo nie wychodziłem z domu toteż nie czułem się specjalnie źle. Ale dzisiaj pomimo tego, że cały dzień spędziłem w domu, nie licząc wyjść z psem i do sklepu, miałem napad lęku. Rano wziąłem Rexetin. Siedziałem przed komputerem i nagle ogarnęło mnie jakieś dziwne uczucie, ciężko je nawet opisać. Zacząłem widzieć jak przez mgłę, myślałem najpierw, że to dym ale okazało się, że nie. Zrobiło mi się gorąco i lęk zaczął we mnie narastać więc zerwałem się i pobiegłem do łazienki.
Ochłodziłem się zimną wodą i poszedłem do pokoju po tabletki. Wziąłem afobam i teraz siedzę czekając aż zacznie działać. Czuję jak mi ściska głowę w części czołowej. Mam nadzieję, że to ciśnienie bo jakaś taka pogoda zmienna jest. Ogólnie czuję się jakiś osłabiony i nic mi się nie chce. Najchętniej poszedłbym spać ale nie lubię marnować czasu więc wolę porobić coś pożytecznego na komputerze, np. pograć na Betfar.
Już mi jest lepiej, uspokoiłem się chociaż w głowie wciąż mam to uczucie ściskania i kłucia. Dużo też myślę o dniu dzisiejszym a raczej o tym co jest związane z tym dniem. Kilka lat temu miałbym rozpoczęcie szkoły. Pomimo tego, że uważam, że większość tego co tam nauczają to nieprzydatne nikomu gówno to sam fakt, że te czasy już nie wrócą jest smutny. Prawdę mówiąc jest mi z tym źle jak wspominam czas kiedy byłem zdrowy i miałem mnóstwo energii. Mogłem robić to na co miałem ochotę a teraz siedzę przeważnie zamknięty w czterech ścianach a jak już gdzieś wyjdę to myślę tylko o tym żeby nic mi się nie stało, żebym nie miał ataku albo czegoś gorszego.
Teraz życie pędzi jak szalone a ja nie potrafię mu dotrzymać tempa. Czuję się zagubiony, odizolowany od świata, straciłem pewność siebie, wiarę w swoje możliwości. Zmieniły się moje cele, marzenia stały się bardziej przyziemne i proste. W sumie to mam w tej chwili tak naprawdę jedno marzenie. Wyzdrowieć. Jak to osiągnę, jeśli w ogóle do tego dojdzie to reszta przyjdzie sama. A wiem, że jestem na dobrej drodze bo przede wszystkim bardzo tego chcę dla siebie, dla narzeczonej i dla naszego synka, który wkrótce się urodzi:-)
0 komentarze:
Prześlij komentarz