Moim dużym kłopotem jest to, że mam problem z uzewnętrznianiem emocji. Można nawet powiedzieć, że jestem emocjonalnie upośledzony. Duszę w sobie zbyt wiele .
   Jakoś na początku sierpnia dałem upust wszystkim negatywnym emocjom, wdając się w bójkę z gościem, który napsuł mi i moim bliskim wiele krwi. Od zawsze starałem się unikać takich sytuacji, unikać bójek ale tym razem totalnie zaskoczyłem sam siebie. Kiedy podszedł do mnie i zaczął "cwaniakować" rzuciłem się na niego z pięściami. Wpadłem w jakiś amok, nie mogłem przestać a nawet nie chciałem. Jego kolega podbiegł do mnie żeby mnie odciągnąć. Udało mu się ale na jego nieszczęście został znokautowany jednym strzałem. W tym czasie "cwaniak" wsiadł do auta i uciekł. Po wszystkim zobaczyłem, że walczyłem z połamanym palcem a w szale tego nie czułem. Ale moje zadowolenie i duma z tego co zrobiłem dały mi niesamowitą ulgę. Móc wyrzucić z siebie całą złość, wszystkie negatywne emocje to najlepsza terapia jaką do tej pory dane mi było spróbować.
Jednak, żeby nie było tak wesoło po wszystkim wróciłem do rzeczywistości i do swoich starych zwyczajów, które prowadzą mnie zapewne do dalszych problemów. No chyba, że częściej będę walił kogoś w mordę...