Krótkie porównanie. Jak ja to widzę i czym to dla mnie jest.

   Zanim wszystko się zaczęło, czyli wszystko to, co poprzedzało atak nazwę gromadzeniem się wszelkiego rodzaju gówna jakie tylko mnie dotyczy i problemami z radzeniem sobie z tym gównem. To tak jak z zapchanym kiblem, gówno nie ma dokąd spłynąć. I co się dzieje? Gówno strzela w górę! Zalewa całą łazienkę, jest bród, smród, kiła i mogiła. W życiu tym gównem są nasze problemy, z którymi sobie nie radzimy, nie chcemy, bądź wydaje nam się, że nie potrafimy. Emocje, których nie wyrażamy we właściwy sposób albo w ogóle ich nie wyrażamy bo nie chcemy albo wydaje nam się, że nie potrafimy. Trupy w naszej szafie. Prawda, którą zmiatamy pod dywan....itp.
 
 Łazienka to jesteśmy my i nasze życie. Wszystko fajnie, pięknie, czysto, pachnąco. I nagle kibel się zapycha i całe gówno wybucha i nas zalewa! Potem jest taka masakra bp gówno jest na podłodze, jest na suficie i na ścianach. Wydaje się,  że nic nie można zrobić bo nas wszystko przerasta. Na szczęście tylko się wydaje, trzeba wziąć się w garść i zacząć robić przymiarki do sprzątania. Nie jest to łatwe ani szybkie zadanie do zrealizowania. Trzeba zacząć od małych kroczków. Przede wszystkim nie wolno się poddać i nie można tracić wiary w to, że będzie lepiej. Będzie lepiej, tylko trzeba na to czasu. Będziesz czuć się fatalnie przez miesiąc czy rok ale potem poczujesz się lepiej. Nerwica zacznie odpuszczać i zaczniesz wracać stary Ty. To dokładnie jak sprzątanie tej łazienki upieprzonej gównem. Na początku wydaję się to niemożliwe do ogarnięcia ale małymi kroczkami, kafelek po kafelku w końcu uda się wyczyścić. 
Tylko jest jeden problem, przynajmniej u mnie. To gówno niestety zalewa moją łazienkę co jakiś czas.